dów „O wzajemnej ochronie praw mniejszości”. Zawierały one wyliczenie podstawowych praw mniejszości narodowych i zapewnienie im ochrony w obu państwach, z podkreśleniem obowiązku lojalności wobec państwa-gospodarza. Jak słusznie zauważa jeden z czołowych znawców tych zagadnień, W. Wrzesiński, oznaczało to uzależnienie wykonywania postanowień deklaracji od „koniunkturalnych zmian politycznych”, zachodzących w stosunkach międzypaństwowych polsko-niemieckich. Na razie układały się one jeszcze dość poprawnie, ale przybierające właśnie w tym czasie coraz konkretniejszą postać plany ekspansji hitlerowskiej Rzeszy nie rokowały tym stosunkom nic dobrego. Toteż deklaracje z 5 listopada nie miały przed sobą przyszłości i ich praktyczne skutki ograniczyły się do paru doraźnych gestów obu rządów w dziedzinie polityki mniejszościowej, o charakterze raczej symbolicznym, bez większego znaczenia.
Właśnie w tym okresie przygotowywał Hitler, jak to wynika z „protokołu Hossbacha”, znacznie poważniejszą akcję, mianowicie realizację Anschlussu Austrii. Wymagało to przezwyciężenia pewnych trudności z Włochami, które nie bez oporów patrzyły na plany usadowienia się potężnego sojusznika nad przełęczą Brenneru. Swoje zamierzenie wykonał Hitler w początkach marca 1938 r. W obliczu niemieckiego ultimatum, grożącego wkroczeniem wojsk niemieckich, rząd austriacki z kanclerzem Kurtem Schuschniggiem na czele ugiął się przed żądaniami hitlerowskimi. Dnia l 2 marca 1938 r. wojska niemieckie wkroczyły do Austrii, której kanclerz i rząd uprzednio ustąpili. Zgodnie z życzeniem Hitlera władzę przyjął jego czołowy eksponent w tym kraju Artur Seyss-Inquart.
To nowe pogwałcenie traktatu wersalskiego nie mogło nie interesować Polski, jak również wielkich mocarstw, głównych sygnatariuszy tego traktatu. Rząd niemiecki informował zresztą rząd polski o zamierzonych pociągnięciach. Ale po dobnie jak w wypadku remilitaryzacji Nadrenii, w kołach rządzących tych państw dominowała zdecydowanie doktryna „ugłaskiwania” Hitlera, doktryna appeasementu, reprezentowana zwłaszcza przez ówczesnego premiera Wielkiej Brytanii, Neville’a Chamberlaina. Rząd polski uznał wydarzenia w Austrii za jej „sprawę wewnętrzną”. W polskich kołach rządzących uważano nawet, że ekspansja niemiecka na południe ma pomyślne dla Polski momenty, ponieważ odwraca uwagę Hitlera od spraw wschodnich.
Co więcej, zakrzątnięto się w Warszawie wokół wykorzystania tej okoliczności do załatwienia, w sposób przypominający poniekąd metody Hitlera, sprawy Litwy. Jak wiadomo, rząd litewski nie godził się na włączenie Wilna do Polski i uważał je ciągle za swoją stolicę. Między Polską a Litwą utrzymywało się przez cały czas od zakończenia wojny silne napięcie, podkreślane na zewnątrz