chosłowacji w niedalekiej przyszłości, postanowił przystąpić do następnego etapu swej walki o „przestrzeń życiową”, tj. do ofensywy — na razie politycznej — przeciwko Polsce. Zapowiedzią tego nowego etapu i zarazem punktem zwrotnym w stosunkach polsko-niemieckich była zainicjowana przez ministra spraw zagranicznych Rzeszy Joachima von Ribbentropa (mianowanego na to stanowisko po dymisji von Neuratha w lutym 1938 r.) rozmowa z ambasadorem Lipskim w Berchtesgaden 24 października 1938 r. W toku tej rozmowy Ribbentrop wysunął koncepcję „globalnego uregulowania” (Globallösung) kwestii spornych między Polską a Niemcami. Miało to polegać na włączeniu Gdańska do Rzeszy oraz przeprowadzeniu przez polskie Pomorze eksterytorialnej autostrady i linii kolejowej, łączącej Niemcy z Prusami Wschodnimi. Polska miałaby ponadto przystąpić do paktu antykominternowskiego z 1936 r., co czyniłoby ją satelitą III Rzeszy. W zamian za to Polska miałaby otrzymać od Niemiec gwarancję swych granic oraz przedłużenie paktu o nieagresji do 25 lat.
Aluzje podobnego rodzaju wysuwano już wcześniej w rozmowach dyplomatycznych polsko-niemieckich. Tym razem jednak postulaty te zostały sformułowane w sposób nadający im charakter programu, określającego nowy stosunek III Rzeszy do Polski. Rząd polski i minister Beck odrzucili tę sugestię. Mimo to Niemcy uporczywie i coraz natarczywiej wracali do swoich „propozycji”. Między innymi potwierdził je Hitler w czasie rozmowy z Beckiem na początku stycznia 1939 r. w Berchtesgaden, ponowił raz jeszcze i z jeszcze większym naciskiem Ribbentrop podczas swej wizyty oficjalnej w Warszawie w końcu tegoż miesiąca. Łączono z tym propozycje rekompensaty dla Polski kosztem radzieckiej Ukrainy. Stawało się coraz jaśniejsze, że Polska — odrzucając konsekwentnie te żądania — zajmuje w planach hitlerowskich miejsce kolejnej ofiary agresji.
Stawienie czoła zbliżającemu się wielkimi krokami niebezpieczeństwu wymagało maksymalnej mobilizacji sił wewnętrznych narodu, jak też wytworzenia wokół Polski jak najskuteczniejszego systemu zabezpieczeń zewnętrznych.
W tej ostatniej płaszczyźnie sytuacja Polski — jak to wynika już z przedstawionego wyżej obrazu — przedstawiała się zdecydowanie niekorzystnie. Polska była obiektywnie państwem zbyt słabym, by mogła decydująco wpłynąć na sytuację i układ sił na arenie międzynarodowej. Wbrew pozorom była raczej przedmiotem niż podmiotem polityki międzynarodowej. W szczególności nie mogła wpłynąć na zmianę „appeasement policy”, uprawianej przez główne mocarstwa zachodnie wobec hitleryzmu i będącej jednym z głównych źródeł jego rosnących sił i aspiracji. Położenie geograficzne Polski w pewnym sensie przesądziło konflikt z potężniejącym z miesiąca na miesiąc imperializmem niemieckim.
Równocześnie jednak m. in. to właśnie kluczowe położenie geograficzne Polski sprawiało, że mogła ona w mniejszym lub niekiedy dość poważnym stopniu przyczynić się do zahamowania lub osłabienia narastającego niebezpieczeństwa. Postawa Polski w 1934 r. w sprawie paktu wschodniego, ogólny nieprzyjazny stosunek do Związku Radzieckiego, rola Polski podczas kryzysu monachijskiego i inne sytuacje wykazują to niezbicie. We wszystkich tych sytuacjach polityka Becka nie tylko nie przyczyniła się do powstrzymania ekspansji hitlerowskiej, ale przeciwnie — oddała jej poważne usługi. Skłócona z wszystkimi swymi sąsiadami, z wyjątkiem tylko Rumunii i Łotwy, stawała w obliczu czekającej