Największym wszakże przedsięwzięciem gospodarczym Polski tego okresu było podjęcie kompleksu inwestycji przemysłowych w tzw. Centralnym Okręgu Przemysłowym, którego rdzeń mieścił się w widłach Wisły i Sanu, a punktem centralnym miał być Sandomierz. Była to w głównej mierze inicjatywa twórcy Gdyni, E. Kwiatkowskiego, mieszcząca się na naczelnym miejscu w opracowanym przez niego ą-letnim planie rozwoju gospodarczego Polski (1936-1940). Na wykonanie tego planu przeznaczono ogółem 1650-1800 mln złotych. W późniejszym wariancie powiększono tę kwotę do 2400 mln, co odpowiadało mniej więcej sumie jednorocznych wydatków państwa w latach 1937-1939. Gros wydatków w planie 4-letnim posłużyć miało na budowę i rozbudowę przemysłu zbrojeniowego.
Jednym z ważnych celów tego planu było też pewne wyrównanie rażących różnic między Polską A i B. Jego realność budziła co prawda od początku wielkie wątpliwości z uwagi na skromne środki kapitałowe, jakimi dysponowała Polska. Prace nad budową COP podjęto energicznie. Wynikało to stąd przede wszystkim, że zamierzano tam stworzyć silny przemysł zbrojeniowy, którego brak tak dotkliwie Polska odczuwała, zwłaszcza w świetle zarysowującego się niebezpieczeństwa wojny. Lokalizacja COP w środku Polski miała zabezpieczyć ten okręg przed groźbą bezpośredniego ataku, na co tak silnie wystawiony był przygraniczny Górny Śląsk. Ponadto założeniem COP było wchłonięcie do przemysłu „zbędnych rąk roboczych” ze wsi, co właśnie na tych terenach występowało z dużym nasileniem. Między innymi rozpoczęto tam budowę huty i fabryki dział w Stalowej Woli, zbudowano fabrykę amunicji w Kraśniku i samolotów w Mielcu.
Poprawa sytuacji gospodarczej w połączeniu z rosnącym zagrożeniem zewnętrznym znalazła swoje odbicie i w stosunkach wewnątrzpolitycznych w sensie załagodzenia konfliktów społecznych i politycznych, rozdzierających dotąd państwo. Wyjątkiem pozostały konflikty narodowościowe. Rząd bowiem nadal realizował „twardą linię” wobec Ukraińców i Białorusinów, czego wyrazem było m. in. odwołanie ze stanowiska wojewody wołyńskiego Henryka Józewskiego (1938), reprezentującego tam stanowisko pewnej pojednawczości i liberalizmu wobec postulatów mniejszościowych. Było to dziełem osławionej „dwójki”, czyli Oddziału II Sztabu Generalnego, będącego wpływowym rzecznikiem najbardziej reakcyjnych tendencji w wojsku i w państwie. Znany apologeta piłsudczyzny i sanacji, Władysław Pobóg-Malinowski, stwierdził, że pracownicy tej instytucji, „nawet tępi porucznicy i kapitanowie, protegowani przez ciemnych generałów, mieli głos bardziej ważki niż członkowie rządu”. Jednym z ważnych składników ówczesnej polityki narodowościowej tych kół były próby dzielenia i skłócenia z sobą poszczególnych grup szczepowych w łonie społeczności ukraińskiej i białoruskiej oraz faworyzowanie jednych kosztem drugich. Popierano na