nych nacisków administracyjnych oraz pewnych przywilejów) do porzucania społeczności ukraińskiej. W sposób najbardziej jaskrawy ta polityka mniejszościowa dała o sobie znać jeszcze jedną brutalną pacyfikacją, przeprowadzoną w województwie tarnopolskim przez gen. Gustawa Paszkiewicza (1938); miała ona na celu złamanie oporu Ukraińców, przeciwstawiających się zdecydowanie renegactwu i polityce rozbijania jedności narodowej. Podobnie brutalną akcję podjęto z inicjatywy biskupa lubelskiego Mariana Fulmana na Chdmczyźnie, zaniepokojonego przechodzeniem unitów na prawosławie, przy czym wykorzystywali oni opuszczone cerkwie i kościółki. Wojsko i saperzy przystąpili do palenia i niszczenia tych cerkwi, a przy okazji podjęto znowu szereg ekspedycji karnych, w których toku dochodziło niejednokrotnie do krwawych starć. W ten sposób u samego schyłku panowania polskiego na tych terenach pozostała po nim wśród miejscowej ludności pamięć jak najbardziej ujemna, która raz jeszcze odświeżyła i pogłębiła nienawiść ludu ukraińskiego do Polaków.
Innego rodzaju trudności miały władze z mniejszością niemiecką. Przywódcy jej, zwłaszcza z hitlerowskiej Jungdeutsche Parrei (kierowanej przez R. Wiesnera, senatora z mianowania prezydenta Mościckiego), byli poinformowani o zbliżającym się konflikcie polsko-niemieckim i przygotowywali się do odegrania roli V kolumny. Między innymi gromadzili broń w majątkach obszarników niemieckich, ułatwiali dezercję Niemcom przez przesyłanie ich do Niemiec przez zieloną granicę, odbywali nawet ćwiczenia wojskowe. Władze polskie w województwach zachodnich, zwłaszcza wojskowe i graniczne, wpadały nieraz na trop tych przygotowań i unicestwiały je, posuwając się niekiedy do aresztowań i wydaleń najbardziej aktywnych działaczy niemieckich. Akcje te jednak ani w części nie przybrały takich rozmiarów, jak wobec Ukraińców na Podolu czy Wołyniu. Przez długi czas, jeszcze nawet w roku 1938 i w początkach 1939, alarmy i kroki represyjne władz lokalnych przeciw Niemcom były hamowane oporami ze strony polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
W parze z twardym kursem politycznym wobec mniejszości narodowych szedł wymierzony również przeciw nim oraz wpływom kapitału zagranicznego program „nacjonalizmu gospodarczego”. Zdaniem M. Drozdowskiego przyczyn aktywizacji tych tendencji doszukiwać się należy w „bliskości wojny”. „Mimo różnic taktyczno-politycznych — stwierdza on dalej — ideologia nacjonalizmu gospodarczego łączyła programy Stronnictwa Narodowego i jego secesyjnych jawnie faszystowskich organizacji, sanacyjnego Obozu Zjednoczenia Narodowego, a częściowo także centrowego Stronnictwa Pracy. Była to ideologia wzmożenia ekspansji gospodarczej polskich warstw średnich kosztem mniejszości narodowych zamieszkujących Polskę oraz wzmożenia gospodarczych pozycji państwa przez przejęcie kluczowych pozycji gospodarczych, opanowanych przez kapitał zagraniczny”.
Nie był to bynajmniej program teoretyczny. Jego praktyczną realizację odczuwały szczególnie dotkliwie mniejszości ukraińska i żydowska. Za główny cel swej polityki na ziemiach wschodnich uznawał rząd wzmocnienie polskiego stanu posiadania, czemu służyć miały, poza wyżej już wspomnianymi posunięciami, m. in. odpowiednio stosowane preferencje podatkowe, ulgi inwestycyjne, ulgi i taryfowe, dotacje przyznawane Towarzystwu Rozwoju Ziem Wschodnich,