że spośród 1000 dzieci z każdej z tych grup w I klasie szkoły powszechnej do VI klasy tejże szkoły powszechnej docierało w wypadku dzieci chłopów 5 — 15 ha już tylko 238, do 5 ha — 173 i dzieci robotników rolnych — 157. Do I klasy gimnazjum docierało z każdego tysiąca uczniów na początku nauczania powszechnego z tychże grup odpowiednio zaledwie 22, 10 i 6 dzieci. Wreszcie na I rok studiów wyższych już tylko 3, 2 i 1. Powtórzmy: z 1000 dzieci robotników rolnych w I klasie szkoły powszechnej jedno tylko podejmowało studia wyższe, a dwoje lub troje z dwóch dalszych, największych liczebnie grup chłopskich, mianowicie małorolnych (do 5 ha) i średniorolnych (5 — 15 ha). Przypomnijmy, iż w tym czasie te trzy grupy społeczno-zawodowe stanowiły łącznie około 52% ogółu ludności Polski. W celu lepszego uświadomienia sobie tych olbrzymich dysproporcji trzeba jeszcze dodać, że np. z grupy tzw. wolnych zawodów na 1000 dzieci w I klasie szkoły powszechnej przyjmowano na I rok studiów wyż szych 536, z grupy obszarniczej — 264, urzędników państwowych — 236, i robotników przemysłowych — 7.
Praktycznie rzecz biorąc, istniał tylko jeden wyłom w tym swoistym antysystemie awansu kulturalnego i prestiżowego młodzieży chłopskiej, mianowicie seminaria nauczycielskie i duchowne. Były one tańsze i łatwiej dostępne, m. in. dzięki krótszemu niż w normalnych gimnazjach cyklowi nauczania i stosunkowo większym możliwościom zakwaterowania w dość dobrze rozwiniętej sieci internatów przy tych szkołach. Według M. Falskiego, w ostatniej klasie seminariów nauczycielskich młodzież pochodzenia chłopskiego stanowiła w połowie lat trzydziestych 25,5% ogółu uczniów, a w seminariach duchownych nawet 58,1 %. „Kto ma księdza w rodzie, tego bieda nie ubodzie” — głosiło szeroko znane na wsi przysłowie.
Byłoby wszakże dużym uproszczeniem sprowadzić te skomplikowane zagadnienia jedynie do uwarunkowań ekonomicznych. Właśnie stosunek wsi, a przynajmniej wielkiej jej części, do problemów oświaty wykazuje, jak wielką rolę w tych sprawach odgrywały czynniki także pozaekonomiczne, zarówno tkwiące w samej warstwie chłopskiej z jej systemem wartości, postawami światopoglądowymi, psychiką i sposobem myślenia, jak też uwarunkowania niejako zewnętrzne, utrudniające i hamujące nie tylko od strony ekonomicznej awans społeczny młodzieży wiejskiej poprzez zdobywanie wyższej wiedzy i wykształcenia.
To, co w dużej mierze odgradzało chłopa od szkoły, było refleksem zjawiska o głębokim podłożu społecznym, obyczajowym i psychologicznym, mianowicie wspomnianego już, silnie zakorzenionego w chłopskiej świadomości poczucia obcości i całkowitej inności tego, co „chłopskie”, i tego, co „pańskie”. Nie tylko miejska szkoła średnia czy wyższa, ale także wiejska szkoła powszechna nosiła na sobie w oczach i odczuciu chłopów (zwłaszcza starszego pokolenia) często piętno