Strona:Zofia Bukowiecka - Michałek.djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.
—   47   —

dniku o zbliżaniu się Jana Kazimierza do Lwowa, kto żył zaś, sławił zwłaszcza męstwo Stefana Czarnieckiego, który w całej Polsce zasłynął odwagą. Mówiono też, że, chociaż co najprzedniejsze miasta, jako Warszawa, Kraków, Poznań, Wilno, są jeszcze w ręku Szwedów, a tylko Lwów na przyjęcie króla się gotuje, to jednak, skoro raz prawy monarcha do swych dzieci wróci, nigdzie rabusie długo popasać już nie będą. Jakoż wkrótce wiadomo było, że, kto żyw, zarówno możni panowie, jak i uboga szlachta, zarówno chłopi, jak i mieszczanie, w kupy się łączą, napadają na Szwedów i gnębią ich bez miłosierdzia. Strzelb, kul czy prochu mało mieli ci ochotnicy, ale nie pytano na to. Kowale po miastach i wsiach, często nawet cyganie, bili młotami w kuźniach, przekuwali żelazo na broń, a z ledwością mogli nadążyć robocie, tylu czekało chętnych, żeby prędzej kosy lub choć żelazne widły w garść wziąć i na Szweda iść.
Śpiewano też sobie dla lepszej fantazyi różne piosenki, jak np. ta:

Królu szwedzki, nieboże,
Zmykaj lepiej za morze,
Jak zając,
Bo gdy sypną się guzy,
To pogubisz rajtuzy,
Zmykając!

Tyle w Rudniku o dzielności wojska polskiego mówiono, aż Michałek turbować się za-