Strona:Zofia Dromlewiczowa - Płomienna obręcz.djvu/130

Ta strona została przepisana.




ROZDZIAŁ X.

— Dorotko, dziś po obiedzie przyjadą nasi sąsiedzi z dziećmi.
— Dobrze, ciociu.
Dorotka nie pytała o szczegóły, lecz ciotka mówiła mimo to dalej.
— Przyjedzie trzech chłopców i jedna dziewczynka.
— Nie lubię dziewczyn.
— Ciekawa jestem dlaczego.
— Bo dziewczyny nie umieją się bawić jak należy. Zaraz się to maże i grymasi.
— Rozmaite bywają dziewczyny, moja Dorotko.
— Ja nie znam żadnej poważnej.
— Moje dziecko, przecież nie każda pędziła jak szalona po arenie.
Dorotka podniosła dumnie głowę.
— A pewnie, że nie każdaby potrafiła. napewnoby się bała, że zaraz spadnie się zabije.
— Moja Dorotko, już ci mówiłam tyle razy, że nie masz się wcale czem chwalić. To...
— Nie wiem, ciociu, dlaczego. Przecież wszyscy klaskali.

126