Strona:Zofia Dromlewiczowa - Płomienna obręcz.djvu/163

Ta strona została przepisana.

czułaby się szczęśliwszą tu w cyrku, niż tam u bogatej i wykształconej ciotki. A może należało raczej pozwolić, aby została, może teraz będzie smutną przez jakiś czas, natomiast później poczuje się zadowoloną ze zmiany losu.
Tuk, pani Klara miała słuszność; Pawełek był jeszcze mały, Pawełek nie znał wcale życia i nie wiedział, co należy myśleć o tem wszystkiem. Wtedy właśnie nadszedł list Dorotki. I chłopiec przeczytawszy go zrozumiał, że jednak on ma słuszność. Dorotka nie była szczęśliwą.
Wprawdzie pani Klara, gdyby jej o to zapytał, powiedziałaby mu, że przyzwyczai się jeszcze, lecz Pawełek o nic się nie pytał, a tylko postanowił pomóc Dorotce, odwoływała się przecież wyraźnie do jego pomocy.
— Czy Klaudjusz pamięta, że przyrzekł się mną opiekować? — pytała Dorotka.
Pawełek był pewny, że Klaudjusz pamięta, nie wiedział jednak wcale, gdzie Klaudjusz przebywa, co się z nim dzieje i dlaczego nie wraca.
Wreszcie, następnego dnia po nadejściu listu od Dorotki nadszedł także list od Klaudjusza.
Ku wielkiemu zdziwieniu wszystkich Klaudjusz pisał właśnie do Pawełka. Pisał, że wie już o nagłej śmierci dyrektora, że w związku właśnie z tą śmiercią, musi załatwić pewne sprawy handlowe.
Pisał także, te niema adresu Dorotki, wie tylko, że wyjechała z ciotką, prosił więc o napisanie jej, że został mianowany przez ojca jej opiekunem i zajmie się nią po powrocie.

159