Strona:Zofia Dromlewiczowa - Płomienna obręcz.djvu/182

Ta strona została przepisana.

Rozejrzał się po pokoju, uśmiechnął się swoim promiennym uśmiechem i powiedział:
— Muszę uporządkować to wszystko.
I zabrał się do tego porządkowania natychmiast:
Przedewszystklem wysłał depeszę do wujostwa Dorotki. Depesza brzmiała:
— Dorotka przyjechała. Jest pod opieką prawnego opiekuna. List w drodze.
Poczem zabrał się do pisania tego właśnie listu, w którym wyjaśniał wszystko i załączał potrzebne dokumenty.
Następnie udał się do współwłaściciela cyrku i u niego przesiedział cały wieczór.
A następnego dnia, samego rana było już wiadomem, że Klaudjusz właśnie kupił cyrk i został jego właścicielem.
— Cyrk jest teraz mój i Dorotki — oznajmił trupie. — Dorotka posiada część swego ojca, a ja nabyłem wczoraj drugą część.
— Mówiłam zawsze, że Klaudjusz ma pieniądze, — zapewniała pani Klara.
Tak, najwidoczniej Klaudjusz miał pieniądze i wszyscy patrzyli na niego z nowym uczuciem szacunku.
Zawsze lubiono go bardzo, a teraz wydawało się jakgdyby zrozumiałem dlaczego tok trudno było zdobyć jego przyjaźń.
Okazało się, że Klaudjusz był naprawdę nie byle kim, skoro tak odrazu mógł zostać dyrektorem cyrku.
Potem na dwa tygodnie zawieszono przed-

178