Strona:Zofia Dromlewiczowa - Płomienna obręcz.djvu/21

Ta strona została przepisana.

Nagle ożyło wszystko. Na każdym parkanie, na każdym płocie, w wystawach sklepów zostały zawieszone afisze, a na każdym z nich znajdowała się Dolly „najzręczniejsza woltyżerka świata“, która w błękitnej sukience galopowała na białym koniu.
Zmieniło się wszystko. Przybyli nowi ludzie. Na wielkim placu stały wozy cyrkowe, a wewnątrz nich, jak sądził Pawełek, gościło szczęście i wesele.
Całemi godzinami przyglądali się chłopcy z miasteczka afiszom, całeml godzinami kręcili się koło placu i starali się nawiązać rozmowę z mężczyzną w aksamitnej kurtce, który chodził po ulicach, rozklejając afisze.
Zresztą, nietylko dzieci były zainteresowane tem niespodziewanem przybyciem cyrku. Dorośli brali również żywy udział w nowem wydarzeniu.
Niekiedy, bardzo rzadko, zatrzymywała się mała trupa wędrownych kuglarzy w miasteczku; prawdziwy jednak, porządny cyrk nie przejeżdżał tędy od lat wielu. Miasteczko było zbyt małe, zbyt ubogie, aby się opłacało urządzać większe przedstawienia.
Jak się później okazało, cyrk zatrzymał się w miasteczku tylko dzięki przypadkowi. Dyrektor załatwiał jakąś ważną sprawę w pobliskiem mieście, gdzie jednocześnie dano kilka przedstawień, po drodze zaś zachorował jeden z artystów, ktoremu wezwany lekarz zalecił absolutny spokój.
Zmuszony więc do kilkudniowego zatrzymania się, dyrektor cyrku postanowił urządzić przedstawienie.
Pawełek zdołał jeszcze przed przedstawie-

17