Strona:Zofia Dromlewiczowa - Płomienna obręcz.djvu/60

Ta strona została przepisana.

— A będę, naturalnie, że będę — zapewniła dziewczynka uroczyście.
Niewiadomo, czy to mowa Dorotki tak wpłynęła na stolarza, czy też podczas nieobecności Pawełka matka zdołała przekonać go o słuszności pragnień chłopca, a może odsłoniła mu tajemnicę, ukrywaną dotychczas przed wszystkimi, dość, że stolarz powiedział nagle uroczyście.
— Dobrze, zgadzam się.
A potem, gdy Dorotka podskoczyła z radości na krześle, a Pawełek w milczeniu spojrzał na niego, z radosnym uśmiechem dodał:
— Sam pójdę do twego ojca i dowiem się czy go weźmie.