Strona:Zofia Dromlewiczowa - Płomienna obręcz.djvu/92

Ta strona została przepisana.

I rzeczywiście, ilekroć kto z trupy próbował zaczepić chłopca, natychmiast rozlegał się czyj głos:
— Zostawcie dzieciaka w spokoju, Klaudjusz się będzie o niego złościł.
I Pawełek, słysząc te słowa nie czuł się wcale samotnym i opuszczonym. Wiedział, że znajduje się pod opieką ulubieńca całego cyrku — Klaudjusza. Gniewały go jedynie słowa:
— Zostawcie dzieciaka.
Pawełek chciał koniecznie uchodzić za dorosłego. Nie było to jednak takie łatwe. Nawet Alfred, którego pozostali koledzy traktowali również nieco zgóry, gdyż był najmłodszym, miał dopiero dziewiętnaście lat i pamiętano go jako niedawnego wyrostka, nawet Alfred zaznaczał zawsze różnicę, jaka istniała pomiędzy nim a Pawełkiem. To też, pomimo, że cyrkowa trupa składała się na ogół z dobrych ludzi, Pawełek przywiązał się najbardziej do Dorotki i najchętniej przebywał w jej towarzystwie.
Bawili się razem, odbywali długie spacery, czytywali te same książki, ostatnio zaś przygotowywali się razem do wspólnego numeru. Numer ten wymyślił Klaudiusz i z rozpoczęciem nowego programu ponaklejano w mieście wielkie afisze, reklamujące najefektowniejszy numer sezonu „Płomienną obręcz”.


88