wie to nasze wakacje mijają przyjemnie, ale tak jakoś zwyczajnie.
— Ja się nie nudziłam — oświadczyła krótko Janka.
— Tak, ty nie nudzisz się nigdy — przyznał Antoś.
Była to prawda: Janka poprostu nie umiała się nudzić. Wynajdywała sobie zawsze jakieś zajęcie, które ją interesowało. Tego lata z zapałem fotografowała i odbijała fotografje.
— Tak, ty nie nudzisz się nigdy, ale musisz przyznać, że też nie robiłaś nic nadzwyczajnego, sfotografowałaś wszystkich ludzi wokoło, wszystkie widoki i to wszystko.
— Sam mówiłeś, że każdy powinien działać we własnym zakresie, a ostatecznie nic innego nie było tu do roboty. — powiedziała Janka, urażona nieco oświadczeniem Antosia — tyś także nie robił nic mądrego, bo te trochę roślin, które uzbierałeś nie przynoszą ci wielkiego zaszczytu.
— Wiem, przyznaję i dlatego marzę o jakiejś nadzwyczajnej przygodzie — westchnął Antoś — ale pewnie nic z tego nie będzie i wszystko skończy się na marzeniach.
Przez chwilę leżeli w milczeniu.
Strona:Zofia Dromlewiczowa - Przygoda.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.