— Nie wiem, może… Nie wiem poprostu. Powiedzcie.
— Radość życia! — oświadczył poważnie Ludwik. To ojciec wymyślił taki tytuł.
— Radość życia! — dziwiła się Karolinka, patrąc na swoją podobiznę. I nagle poczuła, że to dobry tytuł. Teraz, siedząc na brzozowym mostku, patrząc na zielonkawą wodę, odczuwała także radość życia. Ta radość sprawiała, że chętna była do walki, do poszukiwań, do każdej przygody, ta radość sprawiała, że gotowa była zawsze do każdej zabawy, lub pracy, że w każdą swoją czynność wkładała zapał i zadowolenie.
— Tak, radość życia, — powtórzył Antoś, — to świetna nazwa dla Karolinki, nie mogę sobie wcale wyobrazić lepszej.
— Poślesz to naprawdę? — zapytała Karolinka.
— Naturalnie, nie wyobrażam sobie wprawdzie abym mogła dostać nagrodę, napewno przyślą tyle fotografji i pewnie dużo lepszych, ale w każdym razie spróbuję; za dwa tygodnie będziemy już wiedzieli o wyniku.
— Tak, trzeba zawsze spróbować! — zawołała Karolinka i uśmiechnęła się.
Strona:Zofia Dromlewiczowa - Przygoda.djvu/144
Ta strona została uwierzytelniona.