Karolinka nie spojrzała na owoce, nie miała czasu, tak była przejęta czytaną książką.
Książka opisywała historję kilku spadkobierców, którzy oddziedziczywszy wielki dom, znaleźli testament wuja, właściciela tego domu. Testament nakazywał im szukać skarbu, ukrytego pod znakiem trzech kółek.
Cokolwiek jednak ruszono w domu, wszystko to miało na sobie rysunek trzech kół, nawet klomby w ogrodzie rosły w kształcie trzech kół.
Co się stało dalej, tego Karolinka nie wiedziała, bo z gniewem rzuciła nagle książkę na ziemię. Po chwili jednak podniosła ją. Usłyszała kroki wracających chłopców.
— O, Karolinko, zobacz, moja droga, — rozpoczął Ludwik, — robię motorówkę i… Ale co się stało, Karolinko? Dlaczego jesteś taka blada?
Karolinka nie odpowiedziała na zadane pytania. Wyciągnęła przed siebie książkę.
— Czyja to książka? — zapytała ostrym głosem.
— Ta, nie wiem, a prawda to książka Antosia, — odpowiedział zdziwiony Ludwik.
Strona:Zofia Dromlewiczowa - Przygoda.djvu/161
Ta strona została uwierzytelniona.