— Lecz chłopiec zatrzymał się. Spojrzał na psa surowo.
— Nie wolno tak, Iks. Wracaj i pilnuj łódki.
Pies, zwany Iksem, zawahał się, zatrzymał, wreszcie posłuchał polecenia i pokornie spoczął przy łódce.
— Pies nazywa się Iks — szepnął Ludwik rozbawiony.
— Komiczny jakiś chłopak — zdecydowała Janka.
Komiczny, chłopak znajdował się już obok nich.
— Jesteście pewnie dziećmi inżyniera leśnego — powiedział.
— Tak, oni są dziećmi inżyniera — informował skwapliwie i uprzejmie Antoś, a ja jestem jego siostrzeńcem. A ty, kto jesteś.
— Ja jestem Karolinka.
— Jakto — przerwała Janka ze zdumieniem. Jakto? Karolinka?
— No tak. Ach, pewnie myśleliście, że jestem chłopcem? Nie, to tylko ubranie.
— To ty jesteś dziewczyna? — zapytał rozczarowany trochę Ludwik.
— No tak, naturalnie, że jestem dziewczyną.
— To dlaczego chodzisz ubrana po męsku?
Strona:Zofia Dromlewiczowa - Przygoda.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.