— Ach, Jasiu, zrobiłeś taki straszny nieporządek.
— To nic, zaraz sprzątnę; patrz, Karolinko, patrz, Karolinko…
I Karolinka zobaczyła ze zdumieniem, że rzeczywiście w ścianie znajdowała się skrytka.
A więc, pomimo, że nie istniał żaden skarb, wymyślony przez Antosia, Jaś zdołał dopiąć swego.
— Zobacz, zobacz, — nalegał Jaś, który nie rozumiał jej zdziwienia i przypisywał je swojej osobie, — mówiłem przecież, że to ja znajdę skarb, bo ja znam się na tych rzeczach. Zobacz, Karolinko. Musiałem przez cały czas stać na krześle, bo nie dosięgałem tak wysoko, było to bardzo niewygodne, ale zato tak strasznie się ucieszyłem, gdy zobaczyłem te maleńkie drzwiczki. Jaka szkoda, że cię przytem nie było, Karolinko. Tylko wiesz, nigdzie niema trzech kółek, ani nawet jednego kółka.
— Ale co tam jest w środku? — szepnęła Karolinka.
— Właśnie zokaczymy. Mnie niewygodnie jest sięgnąć.
Karolinka wspięła się na palcach i ostrożnie wsunęła rękę do środka.
Strona:Zofia Dromlewiczowa - Przygoda.djvu/175
Ta strona została uwierzytelniona.