Strona:Zofia Dromlewiczowa - Przygoda.djvu/176

Ta strona została uwierzytelniona.

— Patrz, jakieś papiery, — szepnęła.
Wyciągnęła dwa listy.
— Pisane podczas Powstania, — powiedziała, przeczytawszy.
— Może dlatego były ukryte.
— Ach, Karolinko, jak to wspaniale, żeśmy je znaleźli. Czy mogłabyś wymyśleć sobie coś wspanialszego?
— Czekaj, tam jest cos jeszcze i Karolinka wyjmowała ze skrytki ułańską czapkę i sztambuch, w którem znajdowały się zasuszone kwiaty i naiwne wiersze.
Karolinka poczuła wzruszenie. Znaleźli przecież skarb; nie były to wprawdzie klejnoty, ani złoto, jak wyobrażali sobie, lecz skarby czyichś tkliwych uczuć, dowody bohaterstwa. Odkryli czar tajemnicy, odkryli echo dawnego bicia serca.
— Ten sztambuch należał do naszej prababki, Jasiu, — powiedziała Karolinka, przejrzawszy go.
— Co to jest sztambuch?
— To właśnie to, taki album pamiątkowy do wierszy.
— A te listy pisał pewnie jej mąż?
— Tak, widzisz, napisane jest: „Moja najukochańsza“!