Strona:Zofia Dromlewiczowa - Przygoda.djvu/32

Ta strona została uwierzytelniona.

— Naturalnie, ja jestem bardzo silna, wyglądam tylko tak niepozornie — zapewniała Karolinka — mogę wam zaraz pokazać.
— Nie, już lepiej nie. Bo ci znowu suknię schowają za karę i będziesz musiała paradować w spodniach.
— Chciałam was tylko przekonać, że umiem.
Przekonała jednak widocznie i bez tego Ludwika, który od chwili ujrzenia auta ożywił się bardzo. Ludwik szepnął:
— Jeżeli chcesz, to pokażę ci model samochodu, jaki wymyśliłem. Bardzo łatwo konstrukcja i może osiągnąć wyjątkową szybkość.
— To ty umiesz rysować? — zapytała z zainteresowaniem Karolinka.
— Tak, trochę rysuję. Ale lubię tylko techniczne rysunki.
— Więc nie wiedziałaś, Karolinko, z pałacu, że masz do czynienia z przyszłym wynalazcą, więc nie czułaś tego, patrząc na jego uduchowione oblicze, na to wysokie czoło — deklamował Antoś.
— A teraz pójdziemy do mego brata Jasia, — oznajmiła Karolinka.
— Prawda, dlaczego twój brat nie pokazał się wcale?