łacu występował? — zgorszyła się pani aptekarzowa.
— Proszę pani, przecież najwięksi panowie występują, jeżeli chodzi o cel filantropijny — powiedziała Janka.
Pani aptekarzowa miała jednak pewne wątpliwości.
— Moje dziecko, ja nie wiem doprawdy, czy to tak ładnie.
— Jak, proszę pani? — zapytał niewinnie Antoś.
— A czy wasi rodzice tem wiedzą.
— Jest z nami starsza siostra Jasia, — oznajmił Antoś z powagą, — a to panienka, obracająca się w najwyższych kołach towarzyskich.
— A to co innego.
Twarz pani aptekarzowej rozjaśniła się.
— I siostra mu pozwoli występować?
— Tak, sama także zaśpiewa! — zapewniła Janka.
— Cóż, trzeba będzie iść. Czegoż się nie robi dla biedaków! — westchnęła pani aptekarzowa.
— Byłem przekonany, że pani aptekarzowa nam nie odmówi! — wyznał Antoś, unikając spojrzenia Janki.
Strona:Zofia Dromlewiczowa - Przygoda.djvu/83
Ta strona została uwierzytelniona.