coś postanowić, a wy właśnie rzadko coś postanawiacie.
— Jakto?
— Tak, dziewczyny nie mają prawie żadnych pragnień, albo miewają je bardzo rzadko.
— To nieprawda.
— Pomyśl dobrze, a przekonasz się, że mam słuszność. O czem myślą naogół dziewczyny; o ładnych sukniach, o balach, o tańcach i o innych
głupstwach.
— O, przepraszam cię, a o czem myślą twoi mądrzy, dorastający chłopcy? O wąsach, których nie mogą się doczekać, o mundurach wojskowych,
o laurach sportowych.
— Jeżeli myślą o laurach sportowych, to już dobrze, — przerwał Antoś.
— Dlaczego?
— Bo to dowód ambicji.
— E, taka sobie ambicyjka.
— Każdy powinien działać w swoim zakresie. To co robi, robić jaknajlepiej.
— Mówisz jak kaznodzieja.
— Przestańcie się kłócić, — zauważył Ludwik, zapominając, że to on właśnie był powodem dyskusji. — Rozmaite są dziewczyny, rozmaici są chłopcy.
Strona:Zofia Dromlewiczowa - Przygoda.djvu/9
Ta strona została uwierzytelniona.