Strona:Zofia Dromlewiczowa - Rycerze przestworzy.djvu/14

Ta strona została przepisana.

kach. Będę pisał wiersze o władzy na błękitami — zakończył nieco deklamatorskim tonem.
— Mówisz jak z nut — uśmiechnął się trochę drwiąco Stefek, lecz widziałem, że to co mówił Olek, spodobało mu się niezmiernie.
Teraz Olek skierował atak właśnie w stronę Stefka.
— To ty właśnie nie masz nic wspólnego z lotnictwem.
— Dlaczego?
— Przecież chcesz zostać słynnym fotografem. Będziesz więc miał do czynienia z laboratorjum, kliszami, wywoływaniem, odbitkami t. p.
— No to właśnie świetnie się składa — zawołał Stefek — mogę się niezmiernie przydać lotnictwu.
— W jaki sposób?
— Poprostu mogę robić fotografje, lecąc samolotem obserwacyjnym. Będą to fotografie terenów. Widzicie więc, że lotnicwo musi mnie interesować. Ale Marek — zwrócił się w moją stronę — nie będzie miał nic wspólnego z lotnictwem.
— Co ty wygadujesz? — krzyknąłem oburzony.
— No, pewnie, chcesz przecież zostać inżynierem, będziesz więc budował mosty.
— A właśnie, że będę budował samoloty — zawo-