minie znowu z dwadzieścia minut, mogę już iść śmiało.
Nie podnosił się jednak. Wiedział dobrze, że rozumowanie jego jest błędne, gdyż rano wyraźnie powiedział Asi:
— Przez całe popołudnie nie przyjdę do was.
Całe popołudnie znaczyło to conajmiej do wieczora. Tymczasem zaś było jeszcze zupełnie jasno. Słońce świeciło jeszcze i nie zamierzało wcale zachodzić.
Wobec tego należało, jaknajszybciej, znaleść jakieś zajęcie, które pozwoliłoby mu zapomnieć na chwilę o tem, że tam w miasteczku, w mieszkaniu nauczyciela polskiego, pana Jasińskiego, znajduje się obecnie mała dziewczynka z Warszawy Asia i jej brat, słynny lotnik Mirski. Należało zwłaszcza zapomnieć o tem, że ów lotnik Mirski polubił prawdziwie Tomka i chętnie opowiadał mu najrozmaitsze historje z życia wojennego.
Lecz wokoło nie było żadnego zajęcia. Wzrok Tomka zkierował się na zamkniętą już książkę historji.
— Będę chyba powtarzał historję, aby nie myśleć — pomyślał.
Przypomniał sobie, że już oddawna postanowił
Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/119
Ta strona została uwierzytelniona.