i przyszedł mnie odszukać ponieważ nie przychodziłem.
Ponieważ jednak nie pisał pamiętnika musiał się zadowolić powiedzeniem:
— Ach Asiu, gdybyś wiedziała, jak mnie to cieszy!
— Co cię cieszy? — zapytał Janek, siadając pod drzewem.
— Czy panu tu będzie wygodnie? troszczył się Tomek, czyniąc honory domu.
— O mój drogi jestem przyzwyczajony do trochę większych niewygód.
Niech nam pan coś opowie z wojennych czasów, bardzo pana proszę — poprosił jak zwykle Tomek.
— Dobrze, znalazłem dziś fotografję dobrego mego znajomego, niemal przyjaciela, który zginął, mogę wam o nim opowiedzieć.
Asia usadowiła się wygodnie, opierając rękę o kolana brata.
— Opowiedz, — poprosiła.
Janek zamyślił się, jakgdyby wspomnieniem oddalił się w przeszłość. Po chwili zaczął mówić.
— Było ich pięciu kolegów — przyjaciół: Jaś, Jerzy, Fred, Franek i Andrzej. Uchodzili za świetnych, nieustraszonych lotników i rzeczywiście dokonywa-