kę i jednak przeczytałem jeden rozdział. Wprawdzie oczy już mi się kleiły, ale postawiłem na swojem. Widocznie trzeba się tylko przyzwyczaić.
— Wiesz, — postanowiła Asia — jeżeli ty będziesz pierwszy z historji, to ja też muszę być w czemś pierwsza.
— A w czem?
— Wybieram sobie polski.
— E, polski to dla ciebie nic trudnego.
— Dlaczego? — oburzyła się Asia — może myślisz, że wuj mi stawia z polskiego lepsze stopnie, dlatego, bo jestem jego siostrzenicą. To się bardzo mylisz, mój drogi. Przecież onegdaj dał mi trójkę z gramatyki.
— Wcale tak nie myślałem, wszyscy wiedzą, że pan Jasiński jest bardzo sprawiedliwy i od ciebie wymaga tego, co od wszystkich.
— Więc dlaczego nie mam sobie obrać polskiego?
— Bo ty jesteś mocna w tym przedmiocie. Świetnie piszesz wypracowania, dużo czytasz i wogóle bardzo lubisz polski. Ja to co innego, nie lubiłem właśnie historji, specjalnie nie znosiłem dat, dlatego wybrałem sobie właśnie historję. Inaczej nie byłoby wcale powodu do ćwiczenia woli.
Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/142
Ta strona została uwierzytelniona.