— Tak, guma do wycierania. Możesz używać ten ołówek. Bardzo go lubię.
— To może ci go szkoda?
— Nie, jakoś mi nigdy nie szkoda żadnych rzeczy. Ciocia mówi, że to niedobrze i że dlatego wszystko mam zniszczone, ale ja nie umiem się martwić z tego powodu.
— Nie, ja ci nie zniszczę tego murzynka.
— A tu masz mój bruljon, możesz w nim zapisywać jak co będzie trzeba.
— Dziękuję ci..
— Tomku, uspokój się! — zawołał pan Jasiński.
Przez chwilę siedział w milczeniu, spokojnie. Spokój jednak był czemś niezmiernie ciężkiem dla Tomka, który znany był z tego, że musiał się ciągle poruszać i wiercić.
— Wiercipięta — nazywała go nawet Zuzia.
Po chwili przysunął kartkę papieru i pilnie coś na niej wypisywał. Asia słuchała wypowiadanych, przez jednego z uczniów, wierszy.
Tomek pisał zawzięcie.
— Asiu, przeczytaj — szepnął.
Asia spojrzała na kartkę papieru.
Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.