Asia obudziła się nagle. W jadalnym pokoju zegar wybił godzinę trzecią i Asia spostrzegła ze zdziwieniem, że poprzez szybę w drzwiach, wpada do pokoju światło. Widocznie w gabinecie ojca paliła się jeszcze lampa.
— Może zegar źle wybił — pomyślała dziewczynka i spojrzała na swój mały zegarek, leżący na stoliku nocnym. Lecz ten także wskazywał godzinę trzecią.
— Ach, prawda, — pomyślała nagle Asia — przecież to Janek odleciał.
Podniosła się na łóżku i przypomniała sobie wszystko. O godzinie piątej nastąpił odlot Janka. Janek, otoczony kolegami, uśmiechał się zadowolony i radosny, jakgdyby nie groziło mu żadne niebezpieczeństwo. Wydawać się mogło, że nikt wokoło nie mylał o niebezpieczeństwie, wszyscy byli podnieceni i uradowani. Nawet ojciec, który przecież tak bardzo
Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/165
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY