Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.

chwilę zacząć i ledwo Asia z Tomkiem usiedli, ściemniło się i na ekranie ukazało się lotnisko.
— Jakie to dziwne — szepnęła Asia.
Widzieli teraz przed sobą Janka, który w rzeczywistości leciał oddalony od nich olbrzymią przestrzenią. Widzieli go wyraźnie przed sobą, jego uśmiech, jego promienne spojrzenie. Przeżywali jeszcze raz chwilę pożegnania. Oto Janek spogląda na zegarek niecierpliwym wzrokiem, oto ściska serdecznie dłoń swego przyjaciela, także lotnika.
— O patrz Tomku, to my.
Rzeczywiście na ekranie ukazała się teraz grupa przedstawiająca rodzinę Janka. Asię uchwycono w chwili, gdy całowała się z Jankiem.
Potem samolot wzniósł się w górę i jeszcze raz przeżyli tę chwilę, gdy Janek oddalał się od nich, uciekał, znikał wysoko w górze.
— Chętnie zobaczyłbym to wszystko poraz drugi — powiedział Tomek.
— To niemożliwe, musielibyśmy przesiedzieć na całym programie.
— Właściwie nie mamy nic do roboty. A tak to prędzej czas minie.
— Nie powiedzieliśmy przecież w domu, że