powiedziała Zuzia, podchodząc bliżej. — Za chwilę skończy się duża pauza, a tyś nie pozwolił jej zamienić z nikim ani słowa. Czy naprawdę nazywasz się Asia?
Asia musiała przeto jeszcze raz powtórzyć historję swego imienia.
— A czy nie lubisz, gdy wołają na ciebie Agnieszka?
— Doprawdy, nie wiem; nikt jeszcze tak mnie nie nazywał. Ale jeżeli chcesz to możesz tak do mnie mówić.
— Nie wiem jeszcze, bo jednak Asia prędzej się wymawia. Powiedz mi proszę, czy dawno przyjechałaś?
— Dopiero dziś rano.
— I odrazu przyszłaś do szkoły.
— Wyspałam się świetnie w wagonie. A nie chciałam zostać sama w domu.
— Będziesz mieszkała u pana Jasińskiego?
— Tak, przez kilka miesięcy.
— A potem?
— Potem sprowadzą się tu moi rodzice. Będziemy mieszkać w tym małym, czerwonym domku.
— W domku rejenta?
— Tak, to był stryj mego tatusia i tatuś oddziedziczył ten domek po nim.
Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/27
Ta strona została uwierzytelniona.