Dotychczas, gdy myślałem o panu Jasińskim, to zawsze go nazywałem w myśli „pan od polskiego“, albo „nauczyciel“. Zawsze myślałem o dyktandach, wierszach, gramatyce. A tymczasem to taki sam człowiek jak wszyscy, ma rodzinę; siostrzenicę Asię, siostrzeńca lotnika, odczuwa samotność.
— Więc co? — zdziwiła się Zuzia, która nie rozumiała myśli Tomka — przecież wiemy, że nauczyciele miewają rodziny, pan Zaleski, naprzykład, ma sześcioro dzieci.
— Tak, to prawda, ale nie myślimy o nich nigdy w ten sposób. Zresztą nie wiem jak ci to wytłumaczyć.
— Pleciesz trzy po trzy — zdecydowała Zuzia.
Potem zwróciła się do Asi.
— Jeżeli chcesz, to możesz przyjść do mnie po obiedzie. Lekcji jest jeszcze mało, możemy się pobawić.
— Lalkami — dodał Antoś.
— A nawet, cóż w tem złego.
— Już dzwonią.
— Dobrze, zobaczę, może będę mogła przyjść — obiecała Asia, wracając do klasy.
— Wiesz, — powiedział Tomek, gdy usiedli w ław-
Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/29
Ta strona została uwierzytelniona.