zwrócił jej uwagę Tomek, gdy mówiła o swoich rodzicach i rodzeństwie.
— O czem? — zdziwiła się matka Zuzi.
— O tem, że jej brat jest słynnym lotnikiem.
— Doprawdy?
— Jak się nazywa?
— Jan Mirski — powiedziała dziewczynka z dumą.
— O, znam to nazwisko - zapewniła matka Zuzi, Tomek był jednak zdania, że stanowczo interesuje się zbyt słabo, zarówno lotnictwem jak „asem“ tego lotnictwa, Janem Mirskim.
— Czy możemy już wstać? — zapytała Zuzia.
— Tak, idźcie trochę do ogrodu, tam zabawicie się najlepiej. Tylko proszę cię, mój Tomku, nie wyprawiaj tak, jak zeszłym razem.
Tomek, z miną obrażonej niewinności, spojrzał na matkę Zuzi, potem zapewnił poważnie:
— Nie, proszę pani, jestem dziś w bardzo uroczystym nastroju.
Dzieci poszły do ogrodu.
Wprawdzie Tomek zamierzał skrócić wizytę, aby zdążyć jeszcze na spacer, zagadali się jednak wszyscy troje o nauczycielach, o szkole, kolegach
Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/37
Ta strona została uwierzytelniona.