Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/59

Ta strona została uwierzytelniona.

— Przecież dzisiaj każdy samolot unosi się w górę.
— Tak, ale to nie jest to samo. Pomyślał, jakby to było przyjemnie żeby wystarczyło wyjąć skrzydła z kieszeni.
— Takie małe....
— No, przesadziłem trochę, w kieszeni się nie zmieszczą. Ale zawsze wydostać poprostu bez wielkiego kłopotu skrzydła, przypiąć je do ramion i już człowiek może sobie pofrunąć kiedy chce.
— Np. podczas lekcji przyrody.
— Chociażby.
— Ale widocznie jest to niemożliwe — stwierdziła Asia.
— Dlaczego?
— Bo już dawno wynaleziono by coś takiego.
— O, tak mówić nie można. Gdyby każdy tak rozumował, to żaden wynalazek nie doszedłby do skutku, każdy by sobie wyobrażał, że to jest niemożliwe bo nikt inny nie wpadł przed nim na pomysł. A bardzo często wystarcza jakaś zupełnie prosta myśl i wykonało się coś niezwykłego, co nikomu nie przyszło do głowy.
— To prawda — zgodziła się Asia — ale nie w tym wypadku.