Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/70

Ta strona została uwierzytelniona.

drwinami i pytaniami, pozbawionemi zdrowego sensu.
Tak czy owak Tomek wyznaczył niedzielę na dzień swego tryumfu lub porażki, miejscem zaś zbornem został mianowany domek rejenta. Wybrano ten domek z dwuch powodów. Przedewszystkiem znajdował się na krańcach miasteczka, zbiorowisko więc dzieci w tem miejscu nie zwracało tak bardzo uwagi, po za tem, jako domek rodziców Asi, stanowił poniekąd jej własność. Domek zaczęto właśnie odnawiać i Asia miała klucz od drzwi wejściowych, które zresztą można było śmiało zostawiać otwarte nic się bowiem jeszcze w mieszkaniu nie znajdowało.
Dzieci zebrały się dosyć punktualnie. Na werandzie domku znajdowała się już Asia, czyniąc honory domu. Tomek zajęty był, wewnątrz domu, wkładaniem na siebie dosyć skomplikowanej maszynerji jaką okazały się jego skrzydła i własnej konstrukcji spadochron.
— Kiedy rozpocznie się to pouczające widowisko? — zapytał któryś ze starszych uczni.
— Za chwilę — odpowiedziała uprzejmie Asia — czując w duszy olbrzymią tremę. Uważała się bowiem poniekąd, za sprawczynię tego wszystkiego, argumenty zaś Tomka oraz jego próby nie utrwali-