Tomek milczał dyplomatycznie.
— Materjał jest z sukienki Asi — powiedział po chwili wymijająco.
— To widzę. Wogóle robota staranna. Mógłbyś lepiej zająć się budową prawdziwego modelu.
— Obawiam się, że nie będę miał dosyć cierpliwości.
— W takim razie ja się obawiam zkolei, czy zostaniesz kiedykolwiek lotnikiem?
— Przecież ja chcę zostać pilotem, a nie konstruktorem.
— Powinieneś się jednak znać na tem. A po zatem, jeżeli brak ci cierpliwości na wykonanie nawet tego, co cię bardzo bawi i obchodzi, to wątpię, czy starczy ci cierpliwości na osiągnięcie swego celu.
Tomek poczerwieniał.
— On ma wogóle taki słomiany ogień — stwierdziła z żalem Asia.
— Ach tak, skarżysz się, — oburzył się Tomek — zdradzasz naszą przyjaźń?
— Nic nie zdradzam. Chcę, aby Janek ci pomógł.
— A pan budował samoloty, będąc w moim wieku? — zapytał Tomek, potem, widząc, że Janek
Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/94
Ta strona została uwierzytelniona.