Strona:Zofia Kowerska - Pani Anielska.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.

zalia całą siebie oddawała dzieciom, które były miękkim woskiem w jej ręku. Czy dusza kochająca gorąco ziemskie istoty może dostatecznie kochać Oblubieńca — Chrystusa?
Co należało czynić? Matka przełożona w modlitwie szukała natchnienia i postanowiła siostrę Rozalię przeznaczyć do apteki, do suszenia ziół, przygotowywania wezykatoryi, maści i przymoczek. Chciała natychmiast wydać rozporządzenie i w tym celu poszła do sali sierot, gdzie się znajdowała siostra Rozalia. Dzieci były tak zasłuchane w słowa siostry, którą otaczały kołem, siostra była tak zapatrzona w duszyczki dziecięce, że wejścia Matki nie zauważono. Stanęła z boku surowa, ze zmarszczką na czole, zda się nieugięta i z postanowieniem niezachwianem.
Siostra Rozalia mówiła:
„Tedy mu przyniesiono dziatki, aby ręce włożył na nie i modlił się“. A uczniowie łajali im. Lecz Jezus rzekł im: „Zaniechajcie dziatek, a nie zabraniajcie im przychodzić do mnie, albowiem takowych jest królestwo niebieskie“.
— Pan Jezus was kocha — mówiła siostra Rozalia. — Wszak czujecie, moje dzieci, jak gorąco was Pan Jezus kocha!
— Kocha nas — odrzekła mała Kazia, ledwo odrosła od ziemi — kocha nas, bo nam dał siostrę. Ja wiem, że to Pan Jezus do nas tu siostrę przyprowadził... Pierwej nas Pan Jezus nie kochał...
— I pierwej was kochał, dzieciny moje.
— Nie, nie, pierwej nas nie kochał!
— Nie kochał nas, nie kochał! — zawołał chór dzieci. — Dopiero teraz nas kocha!
— O, dzieci moje, to wy nie dosyć kocha-