cie Pana Jezusa, jeżeli nie czujecie jego miłości. On was kocha, dzieci!
Mówiąc to swoim anielskim głosem, siostra Rozalia przycisnęła ręce do piersi, a jej cudne oczy patrzyły na dzieci z taką miłością, z taką boleścią zarazem, że mała Kazia zawołała:
— Siostro, czy Pan Jezus płacze, gdy dzieci nie kochają?
— Pan Jezus płacze nad złemi dziećmi, bo tylko złe dzieci Pana Jezusa nie kochają.
Matka przełożona coraz bardziej marszczyła brwi. Jej serce broniło się od wzruszenia. Chciała spełnić obowiązek do końca.
— Ona tu zanadto ziemskim istotom się oddaje — mówiła sobie — i zanadto przez nie jest kochana.
Tymczasem mała Kazia upierała się przy swojem.
— Pan Jezus mię nie kochał — mówiła — zabrał mi moją mamusię i mojego tatusia. Nie kochał mię! Dopiero teraz mię kocha.
Kazia z łkaniem rzuciła się na łono siostry Rozalii. Siostra przycisnęła sierotę gorąco do piersi.
Po zwiędłej i surowej twarzy matki przełożonej popłynęły nagle dwie ciche łzy. Wyszła, nie przemówiwszy ani do siostry Rozalii, ani do dzieci. Wróciwszy do sali, uklękła przed ukrzyżowanym Chrystusem.
— Tyś do siebie garnął maluczkich, o Panie! Ty mi przebaczysz, żem tej sierocie nie odebrała odnalezionej matki!
Przez cztery lata siostra Rozalia prowadziła wychowanie sierot. Przez całe cztery lata układała do