wał pontyfikalnie biskup. Refektarz zakonny bywał tego dnia przeznaczony na przyjęcie gości, dla których gotował kucharz biskupi. A że się w refektarzu wszyscy nie mieścili, więc zastawiano jeszcze stołami parlatoryum, gdzie zasiadali goście skromniejsi. W klasztorze bywał duży zamęt, bo siostry nie miały przyzwyczajenia w przyjmowaniu gości i wiele im oni sprawiali kłopotu. Matka przełożona przeznaczała niektóre do pilnowania kuchni, do czuwania nad winem, które chętnie spijała najemna służba; do rozlewania posiłku pielgrzymom, przybyłym zdaleka; do doprowadzenia do Komunji świętej ludzi, którzy się bezładnie cisnęli. Tłum bywał wielki. Często niesiono do apteki klasztornej zemdlonych ludzi, których siostry lekarki ratować musiały, a nawet przed paru laty uduszono w tłumie staruszkę i już do życia przywrócić nie zdołano.
Był to dzień, o którym siostry myślały naprzód z niepokojem, a matka przełożona niemało sobie głowy nałamała, nim wszystko obmyśliła i wszystkiemu zaradziła.
Trzeba było prosić najlepszych kaznodziei o wygłoszenie kazania, nie można było o nikim zapomnieć, nikogo obrazić. Ten odpust był wielkiem wydarzeniem w klasztorze. Niektóre siostry spowiadały się potem z tego, że im ów odpust dawał wiele roztargnienia, nawet zbyt wiele światowej przyjemności. Dla innych był on gorszem umartwieniem, niż biczowanie.
Siostra Rozalia miewała tego dnia dużo pracy. Musiała swoje sieroty ubrać biało, pozawijać im włosy w loki, poprzepasywać różowemi i niebieskiemi szarfami, które to stroje chowane były z roku na rok i przywdziewane tylko w największe uroczystości. Sie-
Strona:Zofia Kowerska - Pani Anielska.djvu/21
Ta strona została uwierzytelniona.