Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/102

Ta strona została przepisana.

I wielki miłośnik przyrody, zaczął uważnie przypatrywać się roślinności, pokrywającej stok góry tem obficiej, im niżej zstępowali. Interesowały go szczególniej małe, drobne roślinki przy samej ziemi: były to listki Pierwiosnka, jednego z najmniejszych, jakie istnieją, Primula minima. Zawołał na Henryka i pokazał mu tę osobliwość.
— Pierwiosnek ten zakwitnie dopiero za parę tygodni; ma śliczne jasno purpurowe korony, znacznie większe od liści, czasem białe lub lila. Najwięcej jednak pierwiosnków kwitnie na wiosnę. One najpierwsze wychylają barwne główki z pod śniegu i radują oczy ludzkie, stęsknione za ciepłem, słońcem i zielonością.
— W Tatrach, w zimie nie tęskni się tyle za słońcem, ciepłem i zielonością, ile na równinach — odezwał się Witold. — Świerki, jeżeli tylko ich śnieg nie pokryje, są wiecznie zielone; słońce tyle daje ciepła, że w południe bywa czasem po 20 stopni Reaumura, a ja sam raz w Nowy Rok wybrałem się na spacer na Gubałówkę i tak mi było gorąco, że aż musiałem zdjąć wierzchnie ubranie.
— A to wicie — wtrącił jeden z przewodników — musicie tu psyjeać wiosnom. Tedy to haw ładna dolina; wicie, na łąkach to tako: po rowak jescy śnieg sie bieli, a na trawie wysej pełno fiotecków... takie ślicne co cud na świecie, jako kieluski naryktowane: jedne białe, drugie wicie niebieskie, to ik je tyle co gwiazd na niebie. To jedna pani z Warsiawy siedziała se u nas na zime i miała fiotecki w donickak, ba syćkie płone; a ze ja dopiro poseł do pola na fiotki i psyniosłek jej cuhę pełniutkom, a ona pedziała, że to som jakoweś krakusy.
Crokusy — poprawił Henryk, czyli Szafrany.
— No, no, krokusy, to wicie jakie to je.
Wtem odwołał go doktór, wskazując nowe rośliny: Dzwonki, Jastruny, Wietrznice, Woskówkę.
Henryk, klęknąwszy na ziemi, wyjmował ostrożnie roślinki, aby korzeni nie uszkodzić; mały hrabia patrzył na to zajęcie z lekceważeniem. Jemu nie chciało się zadawać sobie tyle trudu: miał wprawdzie ozdobną puszkę do zbierania roślin, ale ta ciągle była pusta, jeżeli nie służyła za skrytkę do łakoci. Nie lubił on dużo chodzić: nudził więc ciągle Waltera narzekaniem na zmęczenie nóg, to na ból głowy, to na bicie serca, i wyrażaniem swych obaw o przypuszczalne skutki tej wycieczki, dla zdrowia. Wreszcie zarzekał się, że odtąd nigdy nie wyruszy w góry inaczej, jak konno.