Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/110

Ta strona została przepisana.

— Czy być może? Nie domyślałem się nawet że jestem w złotodajnej krainie!
— Dobywano je na Ornaku i pod Bystrą jeszcze w XVI wieku, a także pod Łomnicą i Krywaniem. Kopalnie te nie opłacały się już wtedy, a tembardziej nie mogą opłacić się teraz, wobec nowo odkrytych złotodajnych krajów zamorskich. Jest tu i srebro, rzadsze jeszcze od złota. Za Władysława IV go dobywano je w Kościeliskach i w Starej Robocie, ot tam — dodał, wskazując ręką górę, której szczyt z poza turni dalszej wystawał. — Nazwa pokazuje, że i dawniej szukano tam cennego kruszcu.
— Marmurów nie macie?
— Są pokłady w pasmie Tatr Bielskich, w okolicy Kardolina. Z niego to została zrobiona tablica poświęcona pamięci Kraszewskiego.
— Widziałem ją: piękny, czerwony marmur. Cóż więcej?
— U stóp Kesmarskiego szczytu jest żyła lazurowa, Lapis lazuli.
— A, ten piękny minerał ciemno-niebieskiej barwy, którego ojczyzną Syberya i Chiny, tu się znajduje? Widywałem go w bezkształtnych bryłach i pięknie obrobiony.
— Ten człowiek był w Chinach — szepnął do siebie malarz — no, no! Ależ to jakiś „Żyd wieczny tułacz“... I za jaką też pokutuje winę?
— W okolicy Kesmarku także — mówił dalej doktór — w wiosce Zdżar znajdują się granitowe skały, z których wydobywają ziarna bismutowe wielkości migdałów. Mamy i dyamenty.
— Dyamenty! — zawołali ze zdumieniem wszyscy procz profesora, lekceważącego sobie skarby tego rodzaju, a baronet strzepując popiół z cygara, powiedział zwolna:
— O, to zaczyna być ciekawe!
— W okolicy Żdżaru, na roli, zjawiają się lśniące kryształy; gwałtowne deszcze znoszą je tam z gór i opłukują z gliniastego łupku jasno szarej barwy. Mineralogowie nazywają je kwarcem, czyli kryształem górnym, bo zupełnie podobne są do tak zwanych „dyamentów marmaroskich.“
— Gdzież jest owo Marmarosz? — zapytał baronet.
— Na węgierskiej stronie, tak samo jak Kesmark.
— Myślałem, że pan mówi o dyamentach prawdziwych — odezwał się Henryk z rozczarowaniem — a to tylko kryształy górne!
— Ale kryształy te, szlifowane, mogą zastąpić dyamenty prawdziwe, bo pięknie łamią światło.
— A prawdziwych drogich kamieni, czy niema w Tatrach? — pytał Henryk.