Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/113

Ta strona została przepisana.

— Dyament był dotąd królem drogich kamieni i celem pożądań — mówił Strand dalej. — Niejeden dla zdobycia go nie cofnął się nawet przed zbrodnią; a ile trudu, ile pracy kosztuje wydobycie go z kopalni! Moissan obywa się bez tego zachodu: bierze czysty węgiel, wykrystalizowywa go w roztopionem żelazie lub srebrze, oziębia następnie tę mięszaninę i oto jest dyament równie prawdziwy i równie szlachetny, jak ten co się urodził w kopalni!
— Ależ to są dopiero drobniutkie kryształki, będące zaledwie śladami dyamentów — zrobił uwagę Warburton.
— Wielkość ich jest tylko kwestyą czasu — odrzekł profesor.
— Prócz Moissana — rzekł Jakób, — Amerykanin, Emmens, usiłuje wyrabiać złoto ze srebra i podobno mu się nieźle udaje.
— Zdaje się jednak, że sposób owego Emmensa jest zakosztowny — wtrącił Walter, — i że taniej byłoby dobywać złoto z wody morskiej.
— Z wody morskiej? — zapytał Witold ze zdziwieniem — gdzie to analiza chemiczna nie d trze!
— Ach, o tem wiedziano już oddawna. Słyszałem że utworzyła się nawet kompania, wydobywająca złoto z morskiej wody, zapomocą prądu elektrycznego, i że użyte są do tego dynamo-maszyny. Pomyślcie tylko: gdy eksploatacya oceanów na dobre się rozpocznie, ile miliardów dobywać się będzie corocznie z tych kopalni bezdennych, nigdy niewyczerpanych, nie mówiąc już o ujściach, gdzie rzeki zlewają do mórz piaski złotonośne, grzebiąc je w toni. Będziemy zasypani złotem!
— Bywały już takie czasy, że w niektórych miejscach było ono tańszem od żelaza — wtrącił Strand — choć czasy to bardzo dawne! Herodot pisze, że pewien król Etyopii zakuwał niewolników swoich w złote kajdany, żelazo bowiem rzadszym było wtedy kruszcem od złota i droższym.
— Powiedziałeś pan, że dla zdobycia złota, niejeden nie cofnął się nawet przed zbrodnią — odezwał się Witold — i masz słuszność. Tępiono nawet z tego powodu całe narody, jak mamy w dziejach okropny przykład na pierwotnych mieszkańcach Meksyku, wytępionych przez chciwych ich złota Hiszpanów! W Tatrach też złoto bywało przyczyną rozlewu krwi, Piotr Wydżga, starosta czorsztyński, dobywał je w górach Sądeckich, w Roztoce, w Słotninie pod Krościenkiem, i między Jaworkami a Szczawnicą. Chciwy i zazdrosny, zmuszał ludzi do ciężkiej pracy górniczej, a potem zabijał, aby nie wydali tajemnicy.
— A, co! Gdy przyjdzie czas, że złoto stanieje, nic podobnego miejsca mieć nie będzie. Przestaną mu się ludzie kłaniać, jak bożyszczu.
— Wynajdą sobie co innego!