Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/115

Ta strona została przepisana.

kanaście kroków od wstępu, znajdują się niezgłębione przepaście. Nikt jeszcze nie odważył się przeniknąć w owe tajemnic pełne podziemia: grunt gliniasty, wilgotny, śliski, wstrzymuje kroki. Ołowianki zapuścić nie można z powodu wystających odłamów. Gdym wystrzelił z rewolweru, echo przez kilka minut z głuchym rozlegało się hukiem; dowód to, że jaskinia ciągnie się w głąb góry i że przejścia w różnych kierunkach się rozchodzą. Przy blasku pochodni rozpoznać można wiszące u sklepienia, długie, poczerniałe, ciemne sople, najdziwaczniejszych kształtów; niekiedy daje się czuć ciąg powietrza. Wydobywające się z tej jaskini mgły, są dla okolicznych mieszkańców najpewniejszą zapowiedzią zbliżającej się burzy, która prawie zawsze tego samego jeszcze dnia, po kilku godzinach następuje, jak to sam naocznie się przekonałem. Jest to dla tamtejszych mieszkańców barometr równie nieomylny, jak dla Podhala czepiec Babiej góry.
— Dziwne zjawisko — przerwał baronet.
— Zjawisko takie sam o daje się widzieć na górze Jos, o pięćset kroków oddalonej od małej Łomnicy. Góra ta składa się z mniejszych i większych pieczar, podobnie jak Magura. Czasami w najgorętszy dzień w lecie, przy najczystszem powietrzu, powstają z jej łona kolumny mgły piętrzące się, jak dymy wielkiego pożaru. Zapowiadają one zwykle burzę z gradem i piorunami.
— Jakaż przyczyna tego zjawiska?
— Przyczyna jest bardzo prosta — odezwał się Strand. — Zmniejszenie ciśnienia powietrza przed burzą, sprowadza silniejsze wydobywanie się z jaskiń prądów nasyconego wilgocią powietrza. Wilgoć ta skrapla się przy zetknięciu z powietrzem chłodnem, tworząc słupy mgły i chmurki pod nad otworami pieczar.
— Powiadasz więc, doktorze, że rodak mój, Townson, pierwszy zwiedził Tatry — odezwał się baronet.
— Nie mówiłem, że pierwszy je zwiedził, ale że jeden z pierwszych czynił tu spostrzeżenia barometryczne. Pierwszy je zwiedził Fröhlich, Niemiec ze Spiża i opisał swoją wycieczkę na któryś szczyt tatrzański. Było to w wieku XVII.
— To późno!
— W tym samym wieku Bucholz z Kesmarku a w wieku następnym dwaj jego synowie, wreszcie Bel, Madziar, także zwiedzali i opisywali Tatry. Na początku bieżącego wieku Wahlenberg, słynny botanik szwedzki, przybył tutaj i owoce swej podróży zamknął w znakomitem dziele o florze karpackiej. Z Polaków, nie będę wymieniał tych co pobieżnie o Tatrach pisali: badań poważnych dokopał pierwszy Staszyc w r. 1804. Wdzierał się on na najwyższe szczyty i czynił pomiary naukowe, czego owocem było piękne dzieio „O ziemiorodztwie Karpat.“ Później Zeiszner