Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/120

Ta strona została przepisana.

— Któż to jest ów Sabała? — zapytał Warburton, któremu wszystko co się mówiło po polsku, tłomaczono na język angielski.
— Jest to stary góral, mający już około ośmdziesięciu lat, a chodzący po szczytach jakby miał dopiero dwadzieścia; poeta i zarazem filozof, postać bardzo oryginalna. Całym jego majątkiem są gęśliki, czyli skrzypki, które nosi zaszyte w rękawie swej cuchy.
— Zaciekawiacie mnie. Radbym poznać tego Sabałę!
— Osobistość to z dawnych pozostała czasów, gdy całą dolinę Zakopanego pokrywał jeden las, gdy nie było kościoła ani dróg jezdnych, a w chatach zrzadka gdzie niegdzie rozsypanych, żelazne kraty w oknach zabezpieczały od napadu zbójników, których sława rozbrzmiewała po górach, siejąc postrach.
Doktór zamilkł, a sir Edward zapytał:
— Jest to zatem artysta muzyk, czy improwizator?
— Jest to wyborny opowiadacz przedewszystkiem — wtrącił malarz. — Pasterstwo, myśliwstwo, zbójnictwo, są głównym przedmiotem jego opowiadań, jak były głównemi przejawami życia górali. Żyjący tu lud pasterski toczyć musiał walkę z wilkiem, orłem, niedźwiedziem i potężnemi siłami przyrody, a także z sąsiadami po drugiej stronie gór żyjącymi.
— Z Węgrami zatem — wtrącił baronet.
— Nie, z Liptakami, należącymi do szczepu słowackiego. Zmuszała ich do tego często konieczność. Ziemie górskie są bardzo ubogie; pod cienką warstwą wierzchnią jest lita skała. Ze zbóż rodzi się tylko owies; z jarzyn kartofle i kapustą, która jednak w głowy zwijać się tutaj nie chce. Ztąd nawet urodziła się piosenka:

Oj biedna biedna ta nasza kraina,
Gdzie chleb się kończy, a skała zaczyna.

Doktór Chałubiński dopiero nauczył górali siać koniczynę, co wielkiem jest dla nich dobrodziejstwem.
Góral mówi o sobie, że „żyje powietrzem, wodą i głodem“. Gdy brakowało owsianego chleba po tej, czy tamtej stronie gór, jedna strona zdobywała sobie, czego jej było trzeba, przemocą na drugiej, i ztąd urosła istniejąca do dziś jeszcze nienawiść plemienna. Sabała pamięta te czasy. Otóż z obrazów walk z ludźmi, zwierzętami i naturą, ze starych legend i bajek, składają się jego opowiadania.
— To musi być ciekawe! Mój kolega w sztuce, Stanisław Witkiewicz, mieszkający od lat kilku w Zakopanem, w książce swej: „Na przełęczy“, odmalował po mistrzowsku fizyczny i duchowy portret Sabały. Żałuję, że panowie nie znacie języka polskiego i nie możecie czytać tego dzieła, tchnącego go-