Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/157

Ta strona została przepisana.
XI.
FANTAZYA TATRZAŃSKA.

„Sto źródełek z jam bulgocze,
Jakby kłótnia srebrnych larw.
Przez obłoczki pół przezrocze,
Sto bajecznych świeci barw“
Deotyma. Piosnka w Karpatach.

Burza trwała całą noc: nad ranem dopiero ucichła, a gdy słońce weszło, dolina Kościeliska ukazała się jeszcze piękniejsza niż wczoraj. Wszystkie odcienia zieloności, wszystkiemi jaśniały barwami, a krople wody wiszące na drzewach, paprociach, chropowatościach skał, łamały się w słońcu, czyniąc ją iskrzącą milionami dyamentów, rubinów i szafirów. Na jej świeżo obmytych turniach opierały się trzy luki tęcz — co jeden to bledszy. Katedra gotycka, do której ją wczoraj porównano, otrzymała wspaniałe zakończenie swych kolumn pilastrów i kapiteli. Mieszkańcy groty ujrzawszy z rana te luki tęczowe i blaski zorzy, malującej turnie na różowo, stali zdumieni i długo nie mogli słowa przemówić, a profesor nawet wyraził się, że chyba niema na świecie równie pięknej, jak ta doliny. Baronet upajał się w milczeniu pięknością tego obrazu. Artystyczna jego dusza doznawała prawdziwej rozkoszy.