Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/16

Ta strona została przepisana.

która zdawała się rozpływać na podniebieniu mówiącego. Wypowiedziawszy rzecz swoją, obrócił się do sir Edwarda, pomógł mu zdjąć płaszcz i stanął przed ogniem, grzejąc się i czekając, aż wyruszy pomoc którą chciał poprowadzić. Gazda, człek już nie młody, nie wyjmując z zębów fajeczki, zadał mu kilka krótkich pytań: skąd przyjechali? poco? na jak długo? a zaspokoiwszy swą ciekawość, wyciągnął z za pieca młotek, kleszcze[1] i toporek. Garść gwoździ wsypał do kieszeni, zapalił latarnię, zdjął z kołka kapelusz i zarzucił cuhę[2] niby płaszcz na ramiona. Przewodnicy też, nie czekając wezwania, ruszyli się, pookrywali mokremi jeszcze cuhami, wzięli swoje ciupagi[3] i poszli za nim.
Nieznajomy pozostawszy sam, obejrzał się, a spostrzegłszy stołek, usiadł na nim, wsparł obie ręce na lasce i patrzył w ogień. Gaździna, kręcąca się ciągle koło komina i obsługująca podróżnych herbatą, spoglądała raz po raz ciekawie na tego milczącego gościa; wreszcie, powodowana współczuciem dla jego posępnej twarzy, której wyraz przypisywała strudzeniu i zziębnięciu, wzięła krzesło stojące w kącie izby, starła je fartuchem i postawiła przy nim, mówiąc uprzejmie:
— Niech se tu siednom. Stołek je, widzicie, nie opieracny[4], to im źle.
Ale gość się nie ruszył. Gaździna mająca dobre serce, nie zrażona, zbliżyła się znowu po chwili z kotliczkiem w jednej ręce, ze szklanką, w drugiej, mówiąc:
— Niekze sie tyz napijom!
Gość, acz nie mówił po polsku, nie mógł nie zrozumieć tych słów, popartych wymownym gestem, ale poruszył głową przecząco. W izbie zapanowała cisza, przerywana tylko brzękiem łyżeczek w szklankach, ale cisza ta po chwili zaczęła się przykrzyć pijącym. Młody, szczupły brunet o śniadej, ściągłej twarzy, rzekł do blondyna zapalającego cygaro:
— Rozeszła się już cokolwiek po świecie sława Tatr, skoro przyjeżdżają do nas Anglicy.
— Nie nowina — odrzekł blondyn w okularach, z twarzą otwartą, sympatyczną i małym jasnym wąsikiem — Anglicy bywają tu co roku, od lat najmniej dziesięciu.

— Tak, ale z polskiemi nazwiskami... Anglicy, w żyłach których część krwi naszej płynie; już lepszym nabytkiem jest owa gromadka Francuzów, co tu wczoraj przybyła, lub ów admirał włoski, który tu bawił w zeszłym roku.

  1. Obcęgi.
  2. Siermięga specyalnego kroju, którą górale najczęściej noszą zarzuconą na ramiona, na podobieństwo węgierskich dolmanów.
  3. Siekierki.
  4. Bez poręczy.