Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/199

Ta strona została przepisana.

miejscach, z wyjątkiem jednego, wyginęły. Najlepszy to dowód, że klimat nie służy tej roślinie.
Gałązka Rhododendronu pozostała przy doktorze, a centy przeszły z kieszeni jego do ręki chłopaka. Malarz zaczął go rozpytywać, czy nie widział gdzie róży bez kolców i opisał krzak jak mógł najdokładniej, i juhas z wielkiem wszystkich zdumieniem odpowiedział, że widział róże na niejednem miejscu w Dolinie Kościeliskiej, ale nie pamiętał, czy miały kolce lub nie. Powtórzono tę relacyę baronetowi, który dziwił się bardzo; rozglądał się bowiem uważnie po dolinie, szukał wszędzie, gdzie tylko oczyma mógł dosięgnąć i żadnych róż nie dojrzał, a wzrok miał dobry.
— Wracać się nie będę — powiedział — może znajdę jeszcze gdziendziej moją różę; niepodobna żeby te rośliny w tem jednem tylko miejscu miały się osiedlić.
— A najpewniej on nie wie, czego szukamy, tak jak górale, którzy waszej Miłości przynieśli pęki kwiatów, mających być niby ową różą, a wcale do niej nie podobnych.
— A jeżeli on jednak widział różę bez kolców — rzekł Warburton — powiedzcie mu panowie, gdzie mieszkam, niech ją tam przyniesie, a otrzyma nagrodę sowitą.
Juhas pobiegł do swoich owiec, a doktor trzymał w ręku gałązkę zamyślony, wreszcie odezwał się do reszty towarzystwa:
— Czy panowie nie weźmiecie mi za złe, że urządzę ztąd małą wycieczkę na własną rękę, i zaczekacie na mój powrót?
— Jak długo ta wycieczka potrwa? — zapytał baronet:
— Z godzinę: to dosyć dla mnie, a dla was pewnie nie zawiele po utrudzającej podróży przez Kraków. Chcę iść na Gewont.
— Czy wolno zapytać co pana tam pociąga? Jeżeli Czerwony Wierch jest znacznie wyższy od Gewontu, to szerszego widoku nie możesz się pan spodziewać. Musi być przeto inna przyczyna.
— Widok nie będzie szerszy, ani piękniejszy, ale inny. Zgadłeś pan, że jest przyczyna. Chcę odszukać krzak Różanecznika.
— A to zapalony z pana miłośnik kwiatów.... Przyjedź pan do Rochdale, pokażę ci jeden tylko kwiat, ale w tysiącznych odmianach.
— Słyszałem o pańskiem Rosarium, opowiadał mi profesor.
— Ja pójdę z panem — zawołał Henryk, a gdy mu wszyscy odradzać zaczęli, mówiąc że to zbyt wielki trud na jego siły, po przejściu Krakowa, odrzekł z zapałem:
— Trud, cóż to znaczył ale jest wielka za trud nagroda, gdy się go pokona i dokaże tego, czego się chciało. Pragnę się oprzeć o szczerbę Gewontu, na który patrzę codzień z Zakopanego. Nic na ziemi niezdobywa się bez trudu, a ja lubię bardzo pokonywać trudności.