Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/200

Ta strona została przepisana.

— Więc chodź — rzekł doktór.
— Moi panowie! — wołał za niemi profesor — przynieście mi, jeżeli łaska, trochę muszli: takich płaskich, okrągłych skorupek, podobnych do pieniążków.
— Muszli? — powtórzył ze zdziwieniem Warburton, sądząc że się przesłyszał.
— Ależ tak! Czyż zapomniałeś, sir, że chodzimy po dnie przedhistorycznego morza? Tam pod Gewontem, obok Sarniej skały, dochowały się dotąd rafy koralowe: w ciemnym, wapiennym ile, znajdują się miliony muszli, znajdują się Rogowce, przepełnione igłami Gąbek i skorupkami Radyolaryi. Dobrze poszukawszy, znaleśćby nawet można, żyjące niegdyś na koralach, Terebratule.
Sir Edward słuchał z pozornem zajęciem, a myślał widoczne o czem innem, bo patrząc za oddalającymi się, szepnął.
— Dzielny chłopiec, ten dojdzie do celu jaki sobie zamierzy.
Pozostał także Walter, bo czuł się bardzo zmęczonym; więc baronet dał mu swoją lunetę, a młodzieniec jął się przyglądać szczegółom rozległej panoramy. Profesor, któremu przy jego uczoności, przychodziły czasem refleksye że jest człowiekiem światowym, obowiązanym do jakiejś uprzejmości towarzyskiej, znalazłszy się teraz prawie sam na sam z Anglikiem, bo malarz zajął się rysowaniem, rozpoczął rozmowę o jego stosunkach domowych, mianowicie o lady Chester i jej zbyt wielkiej o syna troskliwości, przeszkadzającej mu się cieszyć przyjemnościami takiej jak ta, wycieczki. A spostrzegłszy że baronet zsunął nieco brwi, i zgadując, że go dręczy troska o przyszły charakter chłopca pod rozmiękczającym wpływem matki — mówił dalej, że dzieci w tym wieku, a zwłaszcza chłopcy, nie zdradzają jeszcze tego czem będą w przyszłości; że natury zrazu uśpione i apatyczne, budzą się potem z podwójną energią, gdy dostaną się między ruchliwych kolegów, co nastąpi, skoro baronet ma zamiar oddać Dawida do Eton, jednej z najlepszych szkól Anglii. Należy się spodziewać, że chłopiec się tam wyrobi i wyrośnie na człowieka rozumnego i pożytecznego, jakim być powinien dziedzic tak wielkiego mienia. Warburton milczał i gdyby profesor lepszym był psychologiem, odgadłby że jest to przedmiot niemiły słuchającemu — a gdy Strand umilkł, pewien że sprawił najlepsze wrażenie, odpowiedział zimno:
— Źle pan jesteś poinformowany, panie Strand, nie powiedziałem nigdy, że Dawid będzie po mnie dziedziczył.
Profesorowi aż okulary spadły, w takie zdumienie wprawiły go te wyrazy. Cóż więc ten dziwny, zagadkowy człowiek zamierza zrobić ze swoją olbrzymią fortuna? Jakie zamiary, jakie cele leżą w jego planach? Spojrzał na Waltera, ale nie zauważył żadnego zdziwienia na