Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/213

Ta strona została przepisana.

— A czy znaleźliście różę bez kolców?
— Dotąd nie; ale sir Edward ma wszelką nadzieję, że ją znajdzie.
— O, nie wątpię — odrzekła tonem źle zamaskowanej ironii — Gdy się jedzie czegoś szukać z jednego końca Europy na drugi, powinno się znaleźć, pod groźbą narażenia się na śmieszność!
— „Szukajcie, a znajdziecie“ mówi Pismo Święte — odrzekł młodzieniec, udając że tej ironii nie spostrzega. — W szukaniu potrzebna jest wytrwałość, a sir Edward dużo jej posiada. Nasi też towarzysze dali nam ważne wskazówki, których trzymając się, znajdziemy różę z pewnością. Zresztą baronet oświadczył, że będzie jej szukał aż do skutku.
— A to winszuję! — odrzekła ze słodko kwaśnym uśmiechem — tym sposobem przyjdzie nam zabawić do jesieni w tej krainie deszczów.
— Sądzę, że trochę krócej, milady. Sir Warburton pragnie mieć różę w kwiecie, a ona już w lipcu przekwita.
— To bardzo szczęśliwie — dodała. — Ale, ale, panie Walterze, Jerry całą historyę opowiedział Fanny o niedźwiedziu: chciej mnie objaśnić, ile jest w tem prawdy.
Młodzieniec opowiedział treściwie całe dzieje wycieczki: nocleg w jaskini, przygodę z niedźwiedziem — odmalowawszy wiernie sympatyczną postać polskiego chłopca, jego odwagę, skromne zachowanie się, prostotę i pobożność; wreszcie skwapliwość, z jaką pospieszył sprostować ogólne wyobrażenie o swojem bohaterstwie, sprowadzając je do rozmiarów prostego przypadku. Lady słuchała, przygryzając wargi, a ręce jej przerzucające kołeczki, zatrzymywały się często w powietrzu. Gdy skończył opowiadanie, przemówiła głosem ostrym jak stal.
— Wszystko to naturalnie musiało wzruszyć szlachetne serce sir Edwarda.
I podniosłszy oczy z nad roboty, utkwiła badawcze spojrzenie w młodzieńcu z wyrazem takiego oczekiwania, jakby pochłonąć chciała wyrazy mające wyjść z jego ust.
— Nie dostrzegłem tego; sir Edward zresztą rzadko kiedy ujawnia swoje uczucia. Zauważyłem jednak, że odwaga chłopca i jego wytrwałość na trudy, zrobiły na nim bardzo dobre wrażenie. Z tej okazyi nawet mówił ze mną o Dawidzie.
— Aa! dowód to wielkiej dobroci z jego strony. I cóż takiego był łaskaw mówić, jeżeli wiedzieć można?
Młodzieniec odczuł głębokość ironii; o ile kochał sir Edwarda, o tyle nie lubił jego synowej. To też odpowiedział z całą szczerością.
— Sir Warburton ubolewał, że Davy nie ma dotąd żadnych cech prawdziwego Anglika i mężczyzny, nie pociąga go bowiem żaden sport;