Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/22

Ta strona została przepisana.

— Mongolskich typów mało tu widziałem — odrzekł brunet — więcej napotykałem południowych; pozwolę sobie jednak zrobić uwagę, że choć w historyi jest mało śladów o przejściu tędy nawały ludów, mogły się one jednak zdarzyć w czasach, w których na ziemiach słowiańskich nie spisywano jeszcze kronik. O pochodzeniu zaś rdzennej ludności tutejszej, nic pewnego orzec nie można. W pierwszych wiekach naszej ery osiadały pod Tatrami kolejno różne narody, z imienia nam zaledwie znane: Bastarnowie, Westgotowie, Gepidowie, Longobardowie i Awarowie. Dopiero w VII wieku zjawiają się Chrobaci na północnych, a Słowacy na południowych stokach.
Milczącemu gościowi snać naprzykrzyło się już patrzeć nieruchumo w ogień i słuchać rozmowy, której nie rozumiał, a do której przygrywały grzmoty od czasu do czasu — bo oczy jego, oswojone już dobrze z oświetleniem izby, zaczęły się po niej uważnie rozglądać. Już sam piec godzien był uwagi: był to tak zwany piec biegany, czyli biegac, długi a nizki, podobny do szabaśnika do pieczenia chleba. Ognisko miało głęboką czeluść, do której wchodziły płomienie i potem znowu zwracały się do frontu. W narożnikach przednich były malutkie nisze, gdzie przechowywano proch, krzesiwko, hubkę, lub zatykano gorejące karkoski czyli trzaski, któremi, gdy była potrzeba, oświetlano izbę i od których dym wychodził z niszy przez malutki kanalik. Po nad piecem w poprzek izby wisiała poleń, czyli półka na porąbane drzewo, aby tam schło.
Wspaniałe obszerne ławy biegły dokoła izby, której ściany z szerokich ułożone płazów, zdawały się go zastanawiać; do takiej bowiem grubości, stuletnie tylko dochodzą drzewa! Gładkie jak stół, tak wybornie do siebie pasowały, że ślady spojenia mało były widoczne. Zastanowiła go również barwa ich ciemno-czerwona, jakby malowanie krwią, poczerniałe z wiekiem, i połyskujące miejsca-