Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/23

Ta strona została przepisana.

mi czarnością hebanu. Zatrzymał oczy na obsadzie okna, której kształt przypominał futryny z ciosowego kamienia, u okien w starych średniowiecznych budynkach — i spostrzegł po nad oknem u góry obiegający dokoła izby fryz naturalny, tworzący galeryę ozdobną, a na ścianie szczytowej pod fryzem listwę wyrzynaną misternie. Zauważył tam obrazy święte, pęki ziół, naczynia różne, kwieciste talerze, owoce, sery i wodząc tak dalej oczyma zatrzymał je aż pod powałą, gdzie przechodziła belka poprzeczna, zwana sosrębem, ozdobnie nacinana, czyli jak górale mówią, cyfrowana.
Na samym środku tego sosrębu znajdowało się koło otoczone promieniami, a po bokach koła gwiazdy i siekane linie, niby kratka. Był także jakiś napis, ale tego przy migającem świetle komina dojrzeć nie mógł cudzoziemiec. Nad drzwiami wyrzezano serce, a nad sercem krzyż z którego na obie strony wychodziły gałązki kwiatów; drzwi zaś same w górnej połowie, promienisto były z desek umiejętnie spojonych, utworzone, tak zwane „drzwi ze wschodzącem słońcem“
Zastanawiał go zmysł piękna, i to bezświadome poczucie symetryi, zlewającej się w ogólną harmonię, w kraju uważanym za barbarzyński i o którym na Zachodzie Europy ludzie mało wiedzą. Porównywał w myśli te ozdoby z ornamentyką górali szkockich. Z kolei zobaczył charakterystyczny stół, krzesła, łóżko, wreszcie kredens nadzwyczaj oryginalny o pólkach ozdobnie wyrzynanych — ale szczególną jego uwagę zwrócił, wiszący między kredensem,}} a drzwiami łyżnik z drzewa jaworowego, na którym motywa geometryczne w połączeniu z roślinnemi,