Strona:Zofia Urbanowska - Róża bez kolców.pdf/235

Ta strona została przepisana.

pewnego motywu linii. Od zacięcia belki, do ostrego szczytu, od pazdura do ornamentów rzniętych wewnątrz, wszystko prawie ma ten sam charakter linii przecinających się pod dość ostrym kątem.
Na to odezwał się Witkiewicz:
— Tylko łukowato wygięte drzwi wchodowe, wyrywają się z ogólnego charakteru i stanowią całość odrębną, niezależną, oryginalną i pełną. Wydają się jakby osobno skądinąd przeniesione i wstawione między dwa zręby ścian, bez względu na związek organiczny z niemi. Drzwi takie rude od starości, ozdobione dziwnym ornamentem z pracowicie ostruganych kołków, wyglądają jakby jakieś znaki symboliczne. Na tle szerokich, gładkich balów, złączone wrąbanemi w nie i wyciętemi w kształt rogów wiązadłami, z leżącemi u progu głazami, ze sterczącemi dokoła końcami belek, drzwi takie wydają się wejściem do jakiejś tajemniczej świątyni. Na tle czarnych ścian chaty, świecą one jak mosiężna spinka na piersiach zasmolonego juhasa.
— A dla czego belki krzyżujące się na węgłach chaty, tak bardzo wystają? — zapytał Henryk.
— To jest właśnie charakter podhalskiego budownictwa odrzekł pan Jakób — to jego ozdobność. Czy widzisz, jak te końce belek są harmonijnie rznięte? Zowią się one rysiami.
— A co to jest pazdur?
— To ta wysoka na końcu dachu ozdoba, przypominająca zakończeniem czapkę książęcą lub królewską koronę. Wszystko to razem składa się na harmonijną całość.
— Uważam je za tak piękne, racyonalne i stylowe — odezwał się doktór Matlakowski, siadając na leżącym pniu drzewa — że pragnę aby